Czas na kolejnego posta po długim okresie nieobecności na blogu :D
CO ciekawego się wydarzyło, pewnie było trochę zdarzeń które na długo pozostaną w mojej pamięci ale nie sposób ich teraz opisywać.
Są takie dwa które wystąpiły jedno w lipcu drugie stosunkowo nie dawno bo w październiku. Mam na myśli biegi z przeszkodami czy też biegi survivalowe (nazwa w zależności od imprezy).
Pot, wysiłek i nie miłosierne zmęczenie oraz kolejne przekroczenie granicy swoich możliwości.
Czy warto doprowadzać się do takiego stanu ? Zależy co kogo kręci. Dla mnie mega zajezdnia i super zabawa. Co prawda październikowa impreza "skopała" mi dupę . W połowie trasy cholerny kryzys i brak tlenu. Dawno się nie czułem się tak zajechany, mimo to czułem się szczęśliwy.
Oprócz dobiegnięcie udało mi się poprawić czas o prawie 5 minut w porównaniu do poprzednich zawodów za mogę uznać za nie lada wyczyn.
Przede mną kolejne zawody, nowe zawody i sprawdzania własnej wytrzymałości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz