czwartek, 19 marca 2015

Kolejna walka

Jutro 3 dniowy wypad w nieznane. Dzisiaj już jest ciśnienie. Towarzyszy mi z jednej strony ekscytacja ale z drugiej jest lęk i obawa. Warunki atmosferyczne są jakie są, szału nie ma. Strach przed swoją słabością , przed zimnem i mokrem.  W głowie różne myśli przede wszystkim żeby nie zawieść zespołu, co się może stać. Żeby tylko nie spanikować i poradzić sobie z kolejnym wyzwaniem. Boję się o to czy jestem na tyle mocny psychicznie i nie załamie się. Buduje w sobie optymizm i fakt że ludzie z którymi idę nie zostawiają kompanów. To wszystko jednak za mało na mnie. Jutro od rana pewnie będzie jeszcze ciężej aż w końcu nie przyjdzie chwila "zrzutu".

Przychodzi myśl która jest najgorsza "po co". Wkurza mnie że to własnie ja pozwoliłem sobie na dopuszczenie tego do siebie. Złość towarzyszy mi od pierwszego momentu usłyszenia tego w mojej głowie.
Do jutra nie wiele czasu na to aby zmienić nastawienie które wymaga niebywale dużego nakładu pracy.

.............................................................\
Dopóki walczysz nie przerywasz !!!!!!!!!

sobota, 14 marca 2015

Wartość ...... dla każdego inna

Dzisiaj trochę inny temat pisany pod wpływem emocji i euforii ? zadumy ?
O wielu ludziach dowiadujemy się jak wiele dla nich znaczymy po pewnym czasie, i tu sprawdza się powiedzenie "nie opisuj książki po okładce".   
A z drugiej strony książkowe teorie o pierwszym wrażeniu czy kilku sekundach rozmowy. Rzeczywistość jednak pokazuje całkiem inne oblicze tej sprawy. Dzisiaj usłyszałem słowa, które dały mi wiele do zrozumienia "Na Ciebie zawsze mogę liczyć i na to że będziesz". No niby nic takiego ale słysząc to od osób od których nigdy byśmy nie spodziewali daje podwójną satysfakcję. Kilka lat nieświadomej działalności na życie innych pokazuje jak bardzo na ciebie liczą i czego oczekują. Nie często zastanawiamy się nad faktem jak bardzo wpływamy na otaczających nas ludzi przez to co robimy, to kim jesteśmy cy też to co mówimy.

Czy warto drążyć i rozmyślać nad tym które to zachowania powodują, osobiście uważam że nie,


......................................................................................................
" B r a c i     s i ę     n i e    t r a c i "

piątek, 6 marca 2015

Po 50-tce

Pierwszy  w tym roku EBnO TP-50 za mną. Niestety nie do końca jestem zadowolony ze swojego stanu zdrowia jaki był po wszystkim. Ukończyć ukończyłem i to nawet z mega dobrym czasem a mianowicie poniżej 10 godzin - co nie oznacza że jest to jakaś rewelacja. Do 15-18 km było wszystko okey, jakieś niewielkie zmęczenie, lekkie bóle w okolicy lewego kolana, ale wszystko do przetrawienia. Wszystko to co działo się po 20 km mogę opisać jako koszmar. Na stopach zaczęły pojawiać się pęcherze, część z nich pękała a ich miejsce pojawiały się nowe i tak do końca trasy. Niestety to nie było najgorszą sprawą jaka mogła mnie spotkać na trasie jak się okazał na około 15 km przed końcem przytrafiło mi się coś cholernie złego - zwichnąłem sobie kostkę a do tego jeszcze bardziej naciągnąłem staw kolanowy.
Ból nie do opisania po drodze chwile załamania i rozmyślanie nad tym, żeby mimo wszystko poddać się i odpuścić.
Większość pomyślała by "ZDROWIE to priorytet" i to prawda ja również tak uważam, ale są takie chwile w życiu, które mimo załamania dają Ci jeszcze tą energię, która pozwala CI iść dalej, brnąć w to co wydaje się nie możliwe.
Dlaczego szedłem dalej ???  Nie wiem, po prostu musiałem ukończyć ten bieg. Czy to nadludzka siła ? też uważam, że nie nazwałbym to determinacja i radzeniem sobie z własnym JA.

Wspominając tydzień później cały czas chodzi mi po głowie myśl czy następnym razem zrobię tak samo ? Myślę, że tak.
Dlaczego ?? Nie wiem.

Oprócz doświadczenia osobistego poznałem także nową stronę osób z którymi byłem. Pozytywny aspekt wyjścia po analizie i omówieniu biegu to słowa które usłyszałem od człowieka, który jest moim (nie boję się użyć tego słowa !!!!!) AUTORYTETEM survivalu : " Zespół to my, nie zostawia się tego od którego możesz potrzebować pomocy".
Ten tekst dał mi wiele do myślenia i zrozumienia, ale nie to ile znaczy członek zespołu tylko fakt ile trzeba dać z siebie i ile włożyć pracy żeby stworzyć zespół albo móc do niego wstąpić.