Już trochę minęło od pierwszego przebiegniętego półmaratonu. Wróciłem do pełni sił fizycznych i psychicznych. Jak w skrócie mógłbym nazwać to co się działa ze mną podczas biegu, dwa słowa siła i walka. Dla czego siłą - nie taka fizyczna - raczej siła woli,a dlaczego walka - walka z samym sobą.
Czy sama determinacja osiągnięcia celu jest wystarczająca do tego aby pokonywać długie dystanse ?? Z pełną świadomością twierdze że NIE. Poukładanie w głowie sobie pewnych rzeczy przed biegiem jest bardzo istotną i ważną sprawą, ale przygotowani się do biegu pod kątem fizycznym jest nie wiele mniej ważne.
Pierwsze 15 km zeszło jako tako, oczywiście były kryzysy, no bo jak inaczej skoro start był o 2 w nocy. Zmęczenie i sen dokuczał bardzo ale najgorsze miało dopiero nadejść.
I stało się na ostatnich kilometrach ponaciągałem pachwiny. Ból okropny każde postawienie nogi wymagało zaciskania zębów i dalszego biegu. Ostanie 2 km to była masakra, wrócił straszny ból kolana, pomimo stabilizatora nie przestało boleć. Były chwilę zwątpienia i chęć zakończenia biegu. Ale nie po tylu kilometrach. Naraziłem swój organizm na poważna kontuzję ale na szczęście nic się nie pokomplikowało. I ostanie 100 metrów, meta w zasięgu wzroku wydawało się jakby coraz dalej, jakby zamiast się zbliżać oddalała się, ale "dogoniłem" i ukończyłem bieg. Do założeń jakie miałem przed biegiem zabrakło mi 90 sekund. Szkoda że nie zszedłem poniżej 2 godzin ale mam teraz do czego się odnieść i wiem ile muszę jeszcze popracować.
Często chce mi się śmiać z ludzi którzy twierdzą, że są na tyle mocni że samo "chciejstwo" pozwoli im na przebiegnięcie bardzo długiego. Chociaż z drugiej strony jest mi ich też szkoda jak bardzo są zapatrzeni w siebie i nie mierzą zamiarów na własne siły. Nikt z nas nie jest nad człowiekiem i nie ma nic bez treningu.
Przede mną kolejne kilometry. Tak jak kiedyś nie myślałem o długich biegach tak teraz gdzieś w głowie pojawia się myśl pokonania dystansu maratońskiego. Wiem, że teraz jest jeszcze za szybko ale pojawił się cel, pewnie dalekosiężny ale jest i napewno będę o niego walczył.